Arrow Miecznik, to rola, do której trzeba dojrzeć: Agata Ubysz rozmawia z barytonem Arturem Rucińskim

21 Sie, 2024
Miecznik, to rola, do której trzeba dojrzeć: Agata Ubysz rozmawia z barytonem Arturem Rucińskim
© Artur Ruciński / Karpati & Zarewicz

W „Strasznym dworze”, który Fabio Biondi poprowadzi wraz z orkiestrą Europa Galante 25 sierpnia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, w partii Miecznika zadebiutuje Artur Ruciński. Polski baryton, którego częściej mogą słuchać melomani w Nowym Jorku, Neapolu, Londynie czy Zurychu, opowiada dlaczego poświęcił rodzinne wakacje dla roli Miecznika.

Co Pana skłoniło do przyjęcia tej roli?

Powiem szczerze, że od kilku lat sezon letni jest dla mnie czasem świętym i dedykuje go tylko i wyłącznie rodzinie. Od ponad 20 lat moja kariera jest intensywna i postanowiłem zachowywać równowagę między śpiewaniem a życiem rodzinnym. Ale kiedy pan Stanisław Leszczyński zadzwonił do mnie rok temu i zaczęliśmy rozmawiać o tym projekcie, pomyślałem, że nie mogę sobie odmówić przyjemności zaśpiewania wreszcie roli Miecznika. To rola, która od wielu lat “chodziła za mną”.

Chętnie posłucham jak rola Miecznika za Panem “chodziła”…

Kilka lat temu Opera Narodowa zaproponowała mi, żebym wziął udział w inscenizacji “Strasznego dworu” realizowanej przez Davida Pountney’a. Akurat byłem zajęty i nie udało się ustalić odpowiedniego kalendarza prób. Wcześniej propozycje, abym zaśpiewał Miecznika przychodziły kiedy byłem młodym barytonem. Wtedy uznałem, że to jest jeszcze dla mnie za wcześnie, bo do pewnych ról trzeba dojrzeć.

Wokalnie?

Nie, wokalnie to nie był żaden problem, natomiast mentalnie. Trzeba do niej po prostu dorosnąć. Nie jestem śpiewakiem, który tylko wydala z siebie dźwięki. Staram się dodać osobowość do postaci, przepuścić ją przede wszystkim przez doświadczenie życiowe. Dlatego kiedy przyszła ta propozycja od Stanisława Leszczyńskiego, mimo że jestem jeszcze w trakcie urlopu, postanowiłem ten urlop skrócić.

Podczas festiwalu “Chopin i jego Europa” usłyszymy wersję koncertową “Strasznego dworu”. Czy będzie to Pana pierwsza współpraca z Maestro Fabio Biondim?

Tak, ale znam dobrze jego dokonania i już nie mogę się doczekać tej współpracy. Nasz koncert zostanie wydany na płycie CD i dzięki Instytutowi im. Fryderyka Chopina będziemy mogli pokazać dzieło Moniuszki szerszej publiczności. Od kilku lat wraz z Piotrem Beczałą staramy się przekonać Petera Gelba, dyrektora Metropolitan Opera, żeby wystawił jedną z polskich oper. Jeżeli nie Stanisława Moniuszki, to może “Króla Rogera” Karola Szymanowskiego. Teraz będę miał w ręku argument w postaci nagrania.

Polska publiczność zawsze czeka na arię Kto z mych dziewek serce której

Postać Miecznika symbolizuje dumę narodową, siłę i odwagę. Jest dla mnie nobilitacją, że będę mógł ją kreować w stolicy, w moim kraju, w moim mieście, gdzie zaczynałem karierę. Ale też jest wyzwaniem, dlatego że Moniuszko traktował głosy operowe bardzo instrumentalnie. Miecznik nie jest rolą łatwą wokalnie. Jej struktura jest bardzo wysoka, nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich wykonawców. Lubię wyzwania i jestem ciekawy jak podejdzie do partytury Moniuszki Maestro Biondi. Jak zinterpretuje jego muzykę, która tak naprawdę w wielu frazach i brzmieniu jest bliska muzyce włoskiej.

W której Pan się specjalizuje?

Tak, głównie śpiewam repertuar włoski, przede wszystkim opery Giuseppe Verdiego i w stylu belcanto. Więc te dwa światy, czyli włoski i polski, spotkają się już w niedzielę w muzyce Moniuszki.

#polishoperanow #cogdziekiedywoperze #arturrucinski