Pięć pytań przed premierą „Medei” Cherubiniego do… sopranistki Izabeli Matuły
21 stycznia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie odbędzie się długo wyczekiwana premiera „Medei” Cherubiniego. W roli tytułowej wystąpi Izabela Matuła, która opowiada nam jak się przygotowywała do tej jednej z najbardziej wymagających partii sopranowych w operowym repertuarze.
Polish Opera Now: W ostatnich kilku sezonach możemy często oglądać Panią w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Która to już będzie Pani rola na tej najważniejszej w Polsce scenie operowej?
Izabela Matuła: Jednym z moich największych marzeń było zaśpiewanie roli Halki właśnie w tym miejscu! Marzenie spełniło się w lutym 2020 roku, kiedy po raz pierwszy wystąpiłam na deskach tego historycznego teatru i po raz pierwszy jako… Halka. Od czasu tego podwójnego debiutu zaśpiewałam jeszcze w Warszawie cztery role scenicznie: Tochter w operze „Cardillac” Hindemitha, tytułową Toskę i Madame Butterfly w dziełach Pucciniego i Leonorę w „Mocy przeznaczenia” Verdiego. W marcu 2022 roku wykonałam także główną partię w odkrytej na nowo operze „Barbara Radziwiłłówna” Jareckiego. Była to jednak wersja koncertowa. Za niecałe dwa tygodnie czeka mnie kolejny debiut – tytułowa rola „Medei” w operze Cherubiniego.
Mówi się, że scena Teatru Wielkiego – Opery Narodowej jest niezwykle wymagająca dla śpiewaków. Jak się Pani na niej czuje?
Każdy śpiewak musi się na niej odnaleźć po swojemu. Dla mnie ta ogromna scena z bardzo skomplikowaną akustyką stała się z czasem miejscem przyjemnym i wygodnym. Na początku starałam się tylko przebić głosem przez orkiestrę. Teraz to już przeszłość. Kilkuletnie doświadczenie pozwala mi na różnicowanie dynamiki i zabawę głosem.
Po raz pierwszy wykona Pani tytułową partię Medei w operze Cherubiniego. Jak się Pani do niej przygotowywała?
Przez wiele miesięcy. Najtrudniejsza była warstwa językowa, ponieważ śpiewamy po francusku, a ja nie znałam tego języka. Dużo czasu musiałam więc poświęcić na naukę wymowy. Wokalnie to partia wręcz kaskaderska. Aby ją przygotować pracowałam przez wiele godzin z pianistą i pedagogiem śpiewu.
Dzieło Cherubiniego nie jest zbyt często wystawiane, przede wszystkim ze względu na niezwykłą trudność roli tytułowej. Na czym ta trudność polega?
Partia Medei jest napisana dla sopranu dramatycznego. Wymaga gęstej średnicy i dużego wolumenu głosu. Jest najeżona pasażami w górnym rejestrze i niekończącymi się wysokimi dźwiękami w dynamice forte. Sama warstwa muzyczna to jeszcze nie wszystko. Medea, podobnie jak Salome czy Tosca, to partie których nie można po prostu odśpiewać. Trzeba się w nie wcielić. Stać się postacią zdolną do dokonania strasznych czynów. Będzie to dla mnie nie lada wyzwanie, ale i ekscytujące doświadczenie.
Reżyser Simon Stone włożył akcję starożytnego mitu we współczesne realia. Co Pani sądzi o takim nowoczesnym podejściu?
Długo zastanawiałam się jak zagrać Medeę „uwspółcześnioną”. Zadawałam sobie wiele pytań. Co mogło skłonić kobietę do potwornej zbrodni dzieciobójstwa? Czy była z natury zła, czy może sytuacja w której się znalazła obudziła w niej ciemną stronę osobowości? Mam nadzieję, że publiczności spodoba się rozwiązanie tego dylematu, które do premiery niech pozostanie tajemnicą.