Przypominamy postać tenora Jana Reszke w 174. rocznicę jego urodzin
Dzisiaj przypada 174. rocznica urodzin Jana Reszke (ur. 14 stycznia 1850 roku w Warszawie), polskiego tenora, jednego z najbardziej znanych wykonawców męskich partii wokalnych opery końca XIX wieku. Reszke, który urodził się w rodzinie z muzycznymi tradycjami, studiował w Warszawie, Mediolanie i Paryżu, a jego debiut operowy odbył się w 1874 roku w Wenecji. Wystąpił w barytonowej partii Alfonsa w „Faworycie” Donizettiego.
W 1884 został pierwszym śpiewakiem Opéra de Paris, stając się bożyszczem Paryża. Często występował wspólnie z bratem Edwardem i siostrą Józefiną. W latach 1888-1900 regularnie współpracował z londyńską Royal Opera House, gdzie wystąpił ponad 300 razy. Zaśpiewał tam między innymi partie Radamesa („Aida”), Ricarda („Bal maskowy”), Otella, Don Jose („Carmen”), także tytułowe partie Lohengrina, Zygfryda, Tristana oraz Waltera von Stolzinga („Śpiewacy norymberscy”) w operach Wagnera.
W latach 1891-1901 śpiewał w Metropolitan Opera w Nowym Jorku oraz salach koncertowych Bostonu i Chicago. Na sezon 1892/1893 powrócił do Europy, wystąpił w maju 1893 roku w Operze Warszawskiej. Pod koniec 1893 roku znowu pojawił się w Metropolitan Opera – na scenie w Nowym Jorku i w objeździe dał w sumie 339 koncertów (11 sezonów).
W 1902 roku wycofał się ze sceny i otworzył w Paryżu szkołę śpiewu, którą w 1918 przeniósł do Nicei. Z jego porad wokalnych korzystali tacy artyści, jak: Adelina Patti, Nellie Melba, Leo Slezak i Bronisław Romaniszyn.
Zmarł 3 kwietnia 1925 roku, pochowany został na paryskim Cmentarzu Montparnasse. Jeśli chodzi o spuściznę po Janie Reszke można przeczytać na culture.pl: Nie zachowały się po nim żadne oficjalne nagrania. Dwie matryce z materiałem zarejestrowanym dla włoskiej wytwórni Fonotipia nakazał zniszczyć, niezadowolony z ich jakości. Jedyne, co pozostało po jego niezwykłej sztuce, to kilka nagrań z przedstawień w Metropolitan, dokonanych na wałkach fonograficznych zza kulis i z budki suflera, przez Lionela Maplesona, bibliotekarza Opery. Zza szumów i trzasków wyłania się z nich widmo głosu, rozpoznawalne i możliwe do zrekonstruowania tylko w umysłach najwytrawniejszych znawców archiwaliów.