Arrow “Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie

17 Wrz, 2025
“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© Anna Netrebko jako Floria Tosca i Gerald Finley jako baron Scarpia w „Tosce” Olivera Mearsa, The Royal Opera 2025 / Marc Brenner
Roman Osadnik

O tym, że Royal Ballet and Opera w Londynie ma nowego dyrektora muzycznego – Jakuba Hrůšę – i że na otwarcie sezonu zaplanowano nową inscenizację “Toski“ Giacoma Pucciniego w reżyserii Olivera Mearsa, wiedziałem już od dawna. Nie planowałem jednak podróży na to wydarzenie – inne zobowiązania nie dawały na to szans. Im bliżej premiery, tym częściej docierały do mnie głosy o protestach i krytyce zaangażowania do roli tytułowej rosyjskiej sopranistki Anny Netrebko, dla wielu symbolu współpracy z putinowskim reżimem.

Dwa dni przed premierą, surfując po internecie, wyświetliła mi się zapowiedź gali. Kliknąłem nieopatrznie w zdjęcie i… nagle znalazłem się na stronie sprzedaży biletów. Ku mojemu zdumieniu były jeszcze dwa wolne miejsca, w dodatku w akceptowalnej cenie i w całkiem niezłej lokalizacji. To jest znak – pomyślałem. Z wypiekami na twarzy przeniosłem wybrane miejsce do koszyka i równocześnie zacząłem sprawdzać loty do Londynu. Powszechnie wiadomo, że bilety na krótko przed wylotem są bardzo drogie i prawie nigdy nie łapią się na promocje. Na szczęście na koncie milowym miałem jeszcze trochę punktów i udało się je wymienić na bilet lotniczy – nagrodę, a cała operacja zakupu biletu i rezerwacji trwała może 10 minut. Trochę oszołomiony, trochę wystraszony, ale szczęśliwy nie mogłem tej nocy zasnąć. Jadę na premierę inaugurującą nowy sezon w Royal Ballet and Opera!

“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© „Tosca” w reżyserii Olivera Mearsa, The Royal Opera 2025 / Marc Brenner

Żeby jednak nie było zbyt łatwo, po przylocie na lotnisko Heathrow okazało się, że w Londynie trwa strajk generalny metra. Do rozpoczęcia spektaklu zostały dwie godziny, a dotarcie do hotelu było nierealne. Nie miałem więc wyjścia. Zamknąłem się w toalecie dla osób niepełnosprawnych (tak, wiem, nie powinienem, ale sytuacja była wyjątkowa) i, niczym bohater filmu szpiegowskiego, przeszedłem błyskawiczną transformację z turysty w widza operowego: szybkie golenie, koszula, krawat, garnitur i eleganckie buty zamiast luźnych ciuchów „niegodnych” Królewskiej Opery. Z nową tożsamością, prawie jak agent 007, wyszedłem z toalety i ruszyłem w stronę stacji Elizabeth Line, która choć bywa kojarzona z metrem, metrem nie jest i dzięki temu nie objął jej strajk. Otwarta w 2022 roku linia szybkiej kolei miejskiej okazała się moim wybawieniem i w 35 minut dotarłem do centrum. Po kolejnych 20 minutach byłem już przy operze.

“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© Gerald Finley jako baron Scarpia w „Tosce” w reżyserii Olivera Mearsa, Royal Opera / Marc Brenner

Tam czekała mnie szczegółowa kontrola bagażu, plecak i walizkę dokładnie przeszukano, po czym zdeponowałem je w bezpłatnej szatni. Pod przeciwległym wejściem zgromadziła się grupa około 40 protestujących – głównie Ukraińców, ale też Brytyjczyków i innych osób, które sprzeciwiały się angażowaniu artystów niepotępiających agresji Rosji na Ukrainę. Transparenty, ukraińskie flagi, zdjęcia Netrebko z Putinem i z Olegiem Tsaryovem, a na plakatach i tablicach hasła: „NETREBKO POSED FOR PHOTOGRAPHS WITH RUSSIAN SEPARATIST LEADER, OLEG TSARYOV, AND HELD RUSSIAN SEPARATIST FLAG”, „FIRST, RUSSIAN CULTURE, THEN RUSSIAN TANKS”, „#BOYCOTTRUSSIA”, „STOP GLORIFYING RUSSIAN AMBASSADORS OF EMPIRE”.

Najmocniejsze było jednak to, co zobaczyłem na chodniku. Był to happening, podczas którego kobieta ubrana na biało, z tabliczką „Neutrality kills” (Neutralność zabija), leżała na ziemi symbolizując ofiary rosyjskiej agresji. Nad nią stała druga, w sukni splamionej krwią, z wieńcem na głowie i transparentem „While Netrebko sings, Ukraine bleeds” (Kiedy Netrebko śpiewa-Ukraina krwawi) – symbol dumnej, lecz krwawiącej Ukrainy. Obraz ten jednoznacznie wskazywał, że sztuka i polityka się przenikają. Kiedy na Zachodzie pozwala się artystce kojarzonej z Putinem śpiewać w największych teatrach, równolegle w Ukrainie giną ludzie. Neutralność w takiej sytuacji naprawdę zabija.

“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© Protest przed Royal Opera / Roman Osadnik

Anna Netrebko wydała co prawda oświadczenie potępiające wojnę, ale wielu uważa je za wymuszone i nieszczere. Jakub Hrůša podkreślał jednak, że decyzja o zatrudnieniu Rosjanki była podyktowana względami artystycznymi, uznaje ją za jedną z najwybitniejszych śpiewaczek naszych czasów, a jej deklarację uważa za autentyczną. Zwrócił także uwagę na presję, jakiej często doświadczają artyści z rosyjskim paszportem. Netrebko ma tylu zwolenników, co przeciwników. Głównie z powodów politycznych, ale także dlatego, że część krytyków uważa, iż jej głos stracił dawny blask. Niemniej ta połowa, która pozostaje jej wierna, wykupuje bilety na każdy występ. Jest jedną z nielicznych artystek w świecie opery, które potrafią zapełnić każdy teatr, a spektakle z jej udziałem są zawsze wyprzedane do ostatniego miejsca.

Tak oto, pomimo protestów, po sześciu latach nieobecności Anna Netrebko wróciła na scenę Royal Ballet and Opera. Wypełniona po brzegi widownia (2256 miejsc) punktualnie o 19:00 zamilkła, światła zgasły, a z orkiestronu dobiegł dramatyczny akord muzyczny, który przeniósł nas do… współczesnego Rzymu. Co ciekawe, dyrygent pojawił się w orkiestronie niepostrzeżenie i nie było tradycyjnych braw na jego wejście. Dopiero przed drugim aktem Hrůša wkroczył już oficjalnie i został nagrodzony wielką owacją, podobnie zresztą jak orkiestra. Przed aktem trzecim doszło do pięknego gestu ze strony muzyków. Kiedy dyrygent dał znak, by wstali do ukłonów, oni zamiast tego pozostali na miejscach i zaczęli bić mu brawo oraz uderzać w instrumenty. Dopiero przy jego ponownym geście orkiestra wstała i przyjęła owacje. Hrůša nie krył wzruszenia – było to publiczne potwierdzenie akceptacji jego wyboru na nowego dyrektora muzycznego.

“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© Anna Netrebko jako Floria Tosca, The Royal Opera 2025 / Marc Brenner

Oliver Mears osadził akcję „Toski” we współczesnym Rzymie, pogrążonym w wojnie. Po podniesieniu kurtyny ukazało się wnętrze świątyni częściowo zniszczonej przez bombardowania. Tu i ówdzie leżały odłamki sklepienia, marmurowych ścian i zniszczone ławki kościelne ustawione na sztorc, jakby przed chwilą poderwał je wybuch. Gruz i zdewastowane elementy sakralne kontrastowały z monumentalną rzeźbą Madonny inspirowaną Berninim. Akt drugi rozgrywał się w olbrzymiej marmurowej sali w stylu faszystowskiego klasycyzmu, która była gabinetem Scarpii. Akt trzeci zaskoczył najbardziej: nie był to dziedziniec zamku Świętego Anioła lecz klaustrofobiczne pomieszczenie egzekucji, z białymi płytkami na ścianach i podłodze, na których widać było ślady krwi. Biurko z radiem, zakratowane okno, atmosfera więzienia, w którym czas zatrzymał się na ostatnich minutach życia skazańców. Mimo że “Tosca” to jedna z najbardziej znanych oper, spektakl oglądało się niemal jak thriller. To zasługa reżysera, który nadał scenom i postaciom niezwykłej dynamiki, oraz sprawnej obsady, która pewnie podążyła za jego wskazówkami.

Najbardziej przejmujące były trzy sceny. W pierwszym akcie Te Deum przy akompaniamencie odgłosów bombardowania. Refleksy świetlne imitujowały rozbłyski bomb, a ze sklepienia kościoła sypały się odłamki na uczestników uroczystości. Strach, lęk, przemoc – to wszystko wydawało się namacalne, obecne tu i teraz, nie tylko za sprawą Scarpii. W akcie drugim scena morderstwa prefekta przez Toskę została rozegrana znakomicie. Kiedy Scarpia, już pewny swojego zwycięstwa, zbliżył się do niej, ona chwyciła stojącą obok wielką mosiężną popielnicę i z rozmachem uderzyła go w głowę. Cios powalił go na ziemię, krew się lała, a Tosca skończyła dzieło, zadając mu kolejne precyzyjne ciosy sztyletem. Akt trzeci natomiast otworzyła poruszająca sekwencja egzekucji. Zanim Cavaradossi stanął przed plutonem, widzowie mogli zobaczyć kilka ostatnich minut z życia innego skazańca: oddanie osobistych rzeczy w foliowej torbie, podpis na formularzu, kilka słów skreślonych na kartce dla bliskich, zdjęcie koszuli, wymuszenie postawy klęczącej i wreszcie strzał w tył głowy. Rozbrysk krwi na białych kafelkach, a chwilę później ekipa sprzątająca przygotowuje pomieszczenie na kolejną egzekucję.

“Tosca” z Anną Netrebko w tytułowej roli otwiera sezon w Royal Ballet and Opera w Londynie
© „Tosca” w reżyserii Olivera Mearsa, The Royal Opera 2025 / Marc Brenner

Obsada tego wieczoru była naprawdę znakomita. Freddie De Tommaso jako Cavaradossi  którego widziałem wcześniej w Berlinie i Monachium, tutaj dał chyba swój najlepszy występ. Może brakuje mu subtelności i delikatnych odcieni w głosie, ale nadrabia żarem wykonania i pełnym zaangażowaniem scenicznym. Publiczność nagrodziła amerykańsko-włoskiego tenora brawami po obu ariach i duecie z Toską w pierwszym akcie. Gerald Finley w partii Scarpii, ucharakteryzowany na policjanta rodem z filmów z NRD, stworzył postać aparatczyka pełnego chłodu i cynizmu. Głos elegancki, może chwilami zbyt liryczny do tej partii, ale całość – bez zarzutu. Anna Netrebko w roli Toski była bardzo przekonująca. Potrafiła rozbawić publiczność w scenach zazdrości z Cavaradossim, ale też pokazać pełnię desperacji w dramatycznych konfrontacjach z ukochanym i prefektem. Jej głos jest teraz bardziej ostry niż dawniej, kiedy śpiewała Manon Masseneta czy Violettę w “Traviacie”, ale nadal imponuje sceniczną charyzmą i łatwością żonglowania emocjami – od dramatyzmu po czułość. Arię Vissi d’arte wykonała z wielką siłą, wzbudzając burzę braw i wiwaty. W roli zakrystianina świetnie zaprezentował się Alessandro Corbelli, a młody brytyjski bas Ossian Huskinson bardzo dobrze wypadł jako Angelotti. Chór i orkiestra Royal Ballet and Opera pod batutą Jakuba Hrůšy zabrzmiały porywająco, z ogromną energią i dramatycznym napięciem. To było wykonanie pełne pasji, które nadało całemu spektaklowi niezwykłej intensywności. “Tosca” w takiej odsłonie na długo zostanie w mojej pamięci.

O czym warto wiedzieć, wybierając się do Royal Ballet and Opera w Londynie:

  • Bilety rezerwuj z wyprzedzeniem, ale jeżeli na jakiś spektakl wszystkie są wyprzedane, to nie trać nadziei – niemal każdego dnia pojawiają się pojedyncze miejsca ze zwrotów albo dodatkowe pule sprzedażowe.
  • Do opery z lotniska dotrzesz metrem (o ile nie ma strajków):
    • Piccadilly Line – najtańsza opcja, £5.80 przy użyciu Oyster Card lub płatności zbliżeniowej, ale też najdłuższa – nawet 50 minut;
    • Heathrow Express – najszybsze rozwiązanie (ok. 15 minut do Paddington), ale też najdroższe: standardowo £25 w jedną stronę, a i tak trzeba się przesiąść na metro lub Elizabeth Line;
    • Elizabeth Line – najlepszy stosunek ceny do czasu podróży: ok. 33–35 minut do centrum, cena £13-15.
  • Programy kosztują 4,5 funta.
  • W gmachu opery mieści się wiele barów i restauracji – raczej drogich, ale można w nich zamówić coś wcześniej, np. na przerwę.
  • Jeśli chodzi o dress codę, Londyn jest bardzo liberalny. Na spektaklu spotkasz zarówno osoby w dżinsach i T-shirtach, jak i w smokingach. Nikt specjalnie nie zwraca na to uwagi, ważne, żebyś Ty czuł się swobodnie.
  • Jeśli chcesz mieć wcześniejszy dostęp do zakupu biletów, a planujesz przynajmniej kilka wizyt w roku, warto zostać patronem opery – wystarczy darowizna w wysokości 40 funtów rocznie. Dzięki temu bilety można kupować przed otwarciem generalnej sprzedaży, co pozwala zdobyć tańsze miejsca z dobrą widocznością.
  • Na terenie opery działa świetnie zaopatrzony sklep z pamiątkami, gadżetami i nagraniami – można w nim przepaść na długo.
  • Kilka razy w miesiącu odbywają się tzw. popołudniówki, czyli spektakle rozpoczynające się około godziny 14:00. Wybierając taki pokaz, można sporo zaoszczędzić na noclegu, bo możliwy jest wylot i powrót tego samego dnia.

#polishoperanow #ktogdziekiedywoperze