Na pięć pytań przed serią koncertów podczas Royal Opera Festival odpowiada dyrygent José Miguel Pérez-Sierra
José Miguel Pérez-Sierra, dyrygent i dyrektor Teatro de la Zarzuela, podczas VI edycji Royal Opera Festival poprowadzi „Włoszkę w Algierze” (21 i 23 czerwca) i „Messa di Gloria” (30 czerwca) Gioachina Rossiniego. Rozmowa przed jego koncertami, które odbedą się w Filharmonii w Krakowie.
Pierwsze Pana spotkanie z muzyką Rossiniego. Jakie ono było?
Zawsze lubiłem jego muzykę. Ale to Maestro Alberto Zedda otworzył mi oczy na Rossiniego. Od 2003 roku asystowałem mu przy produkcjach w takich miejscach jak Teatro Real w Madrycie, Opera w Oviedo czy Rossini Opera Festival w Pesaro. I to właśnie podczas wspaniałej podróży z Zeddą narodziła się moja prawdziwa miłość do Rossiniego. Kulminacją był mój debiut w 2006 roku, kiedy zadyrygowałem „Podróżą do Reims” w Pesaro.
Z jakimi wyzwaniami wiąże się praca z partyturą rossiniowskiej opery?
Przede wszystkim stylistycznymi. Trzeba być bardzo świadomym i dobrze zaznajomionym ze stylem i smakiem, którym przesiąknięta jest muzyka tego geniusza. W tym względzie miałem szczęście pracować ze wspomnianym Maestro Zeddą, ale także z Gabriele Ferro i Gianluigim Gelmettim. Każdy z nich miał inną wizję repertuaru, ale ze wspólnym węzłem kulturowym. Moje doświadczenia z tymi trzema wielkimi znawcami Rossiniego pomogły mi znaleźć własną wizję jego wspaniałej muzyki.
Na poziomie czysto technicznym, partytury są mistrzowsko napisane, ale jednocześnie bardzo trudne do wykonania. Z tego powodu bardzo ważne jest, aby dobrze poznać orkiestrę, którą ma się przed sobą. Wtedy tylko z powodzeniem można stawić czoła wszystkim wyzwaniom muzyki Rossiniego.
A z jakimi wyzwaniami wiąże się praca z Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej?
To jedna z moich ulubionych orkiestr, z którą pracujemy już od czterech lat nad repertuarem Rossiniego. Gra na Festiwalu Rossiniego w Wildabad i na Royal Opera Festival, który wspólnie organizujemy w Krakowie. Ponadto mam szczęście dyrygować nimi co roku podczas koncertu zarzueli w Krakowie. Polscy muzycy wykonują nasz hiszpański repertuar z niesamowitą pasją. To fantastyczna orkiestra o wysokim poziomie technicznym.
Czy ma Pan swoje ulubione tytuły z katalogu dzieł Rossiniego? Jeśli tak, to dlaczego są ulubione?
Bez wątpienia „Wilhelm Tell”, który znalazłby się również w pierwszej piątce moich ulubionych oper wszech czasów. To prawda, że na pierwszy rzut oka może się wydawać, że tytuł nie jest zbyt rossiniowski, ale kiedy się w niego zagłębimy, zdajemy sobie sprawę, że jest on najbardziej rossiniowski ze wszystkich. Uwielbiam również „Podróż do Reims” z powodów sentymentalnych, ponieważ był to pierwszy tytuł Rossiniego, którym dyrygowałem. Wśród oper komicznych moją ulubioną jest „Włoszka w Algierze”, a wśród poważnych dzieł Rossiniego najbardziej lubię „Armidę”, której nagranie zostało właśnie wydane na CD przez Naxos, z wersją, którą wykonaliśmy na Festiwalu Rossiniego w Wildbad wraz z Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej.
Proszę pomyśleć o osobie, która nigdy nie słuchała kompozycji Rossiniego, a którą chciałby Pan przekonać do zapoznania się i może polubienia jego stylu. Jakich argumentów by Pan użył?
Radziłbym poznać Rossiniego we wszystkich jego aspektach – w operach komicznych, poważnych, a nawet w oratoriach. Jeśli do oper, o których wspomniałem w wywiadzie, dodamy „Stabat Mater”, to niemożliwym jest, aby nie polubić Rossiniego. Jest to jeden z najbardziej kompletnych kompozytorów w historii muzyki.