Pięć pytań do … Joanny Moskowicz o partię Królowej Nocy w „Czarodziejskim flecie”
Joanna Moskowicz jest jedną z niewielu polskich sopranistek, która dzięki odpowiednim warunkom głosu wykonuje partię Królowej Nocy. Na temat tej wymagającej roli porozmawialiśmy z nią przed dwoma spektaklami „Czarodziejskiego fletu” Mozarta, prezentowanymi 28 i 29 maja w Warszawskiej Operze Kameralnej w ramach 33. Festiwalu Mozartowskiego.
Królowa Nocy to partia, którą wykonuje Pani z sukcesem od lat na wielu scenach.
Królowa Nocy towarzyszy mi od debiutu na deskach Opery Wrocławskiej. Pojechałam tam na przesłuchanie do dyrektor Ewy Michnik właśnie z tą partią. Śpiewałam o 10 rano, ponieważ była pilna potrzeba obsadzenia spektakli. Dobrze pamiętam ten dzień, bo od razu dostałam angaż i to na dwa spektakle w lutym 2008 roku.
Czyli Królowa Nocy jest z Panią od ponad 16 lat?
Chyba jestem w tym momencie najstarszą Królową Nocy w Polsce (śmiech). Koleżanki, które śpiewają tę rolę są wszystkie młodsze. 16 lat to niezły wynik jak na tę partię, ale ciągle jeszcze brakuje mi czterech do okrągłej cyfry 20, które w swojej karierze Królowej Nocy miała Pani Jola Żmurko.
Czy jest to więc najważniejsza rola w Pani repertuarze?
Zdecydowanie tak. Naliczyłam teraz na szybko, że śpiewałam ją w dziesięciu różnych produkcjach
Jakie wyzwania wokalne wiążą się z wykonywaniem Królowej Nocy?
Jest to partia ekstremalna, wykorzystująca skrajne, wysokie dźwięki. I wcale nie jest delikatna. Jest mocna i zdecydowana. Trzeba bardzo dobrze zrównoważyć śpiew w wysokich rejestrach z niezbędną w tej partii mocą, a jednocześnie nie można przeforsować. I myślę, że tutaj tkwi główny problem tej partii. Do Królowej Nocy trzeba także mieć końskie zdrowie. I głowę. Bo zawsze zdarzają się jakieś gorsze dni, potknięcia, z którymi trzeba sobie poradzić. Należy wtedy podnieść głowę i szybko znaleźć jakieś rozsądne wyjście. Ale to dotyczy nie tylko partii Królowej Nocy. Choć przy jej wykonywaniu po prostu wszystko od razu słychać. Nie ma sposobu, aby cokolwiek ukryć. Publiczność zna każdą nutę i oczekuje ideału.
Czy Królowa Nocy jest Pani ukochaną partią?
Chyba jednak nie. Wolę Konstancję z „Uprowadzenia w seraju”, w której nawet jak jestem w jakiejś lekkiej niedyspozycji, to z biegiem prób jestem w stanie spokojnie sobie z nią poradzić. Uwielbiam także śpiewać Łucję z Lammermooru. Natomiast zdecydowanie satysfakcję mam największą po skończonym spektaklu „Czarodziejskiego fletu”. A Królowa Nocy, jak już wspominałam, to najważniejsza z ról, w które się wcielam na operowej scenie.
#polishoperanow #ktogdziekiedywoperze #KrólowaNocy #JoannaMoskowicz